Strona główna Wystawy: Relacje z wystaw 28.08.2011 - Wystawa Hovawartów na Słowacji

28.08.2011 - Wystawa Hovawartów na Słowacji

Specjalistyczna Wystawa Hovawartów Podskalie/Słowacja, 28.08.2011

sędzia: Jana Svobodová
BOB: ARIEN Indiánska maska

 


Zakaz wjazdu,
ale nie dla hovawarciarzy

28 dzień sierpnia roku 2011 będzie zapisany w moim kynologicznym CV dużymi literami, gdyż w tym dniu miałam wielką przyjemność wystawiać na ringu specjalistycznej wystawy hovawartów w Podskalie na Słowacji dwa z najpiękniejszych polskich hovków: SUNIĘ Las Księżniczek i EDDIEGO Pałacowe Piękności. A było to tak…

Sobota


W bajkowej kotlinie...

W piękne słoneczne, sobotnio-sierpniowe popołudnie w jeszcze piękniejszym zakątku Słowacji nagle poczułam ścisk w gardle i łzy w oczach. Choć należę do osób, które potrafią poryczeć się ze wzruszenia na filmie o przygodach Myszki Miki, nie spodziewałam się, że takie emocje wywoła we mnie zwykła plansza z trzema głowami hovawartów i strzałką, gdzie jechać, aby dotrzeć na hovawarcią wystawę. Kolorowe bibułki porozwieszane na drzewach wzdłuż drogi dojazdowej dopełniły wzruszenia, chociaż właściwie nie wiem, czy były one hovawarcie, czy ślubne, bo podobno w sąsiadujących z wystawą zabudowaniach odbywało się wesele.


Bajkowej kotliny ciąg dalszy.

Weselne czy nieweselne, jeszcze przez długą chwilę rozpamiętujemy z Marią, jak to fajnie i kolorowo bywało na hovawarcich wystawach w Polsce. Było, minęło. Dobrze, że Słowacja blisko.

Celem naszej podróży była bajkowa kotlina otoczona stromymi i zalesionymi wzniesieniami. Znajduje się tam ośrodek wypoczynkowy z kilkunastoma domkami murowanymi i kempingowymi oraz sporym boiskiem pośrodku. Oczywiście pierwsze, co powiedziałam do napotkanych ludzi to, że "szukam…". Ponieważ bardzo się speszyłam, widząc reakcję zagadniętych panów, drugim moim słowem było nieśmiałe "gdzie"?...


Eddie i Sunia
wespół w zespół w bagażniku

Usłyszałam, że "szukać" to można tu wszędzie. :-) Na szczęście bez dalszych perturbacji znalazłyśmy z Marią nasz pokoik na pięterku, vis a vis pokoiku Rafała i Ali, którzy na wystawę przyjechali z Edkiem.

Sobotni wieczór zakończyliśmy wspólnym długim spacerem po pięknej okolicy, kolacją i butelką wina. Potem szybko zasnęliśmy, żeby jeszcze szybciej się obudzić.

Niedziela

Maria już od dłuższego czasu była na nogach. Umyła się, wyszła na spacer z Sunią i dyskretnie dawała mi do zrozumienia, że powinnam się pośpieszyć, żebyśmy zdążyły na stołówkowe śniadanie. Ale musiałam zrobić makijaż, więc trochę spóźnione wpadłyśmy na stołówkę, a tam pustki.


Eddie

- Maria? – pytam. – Co z tym śniadaniem?
- No, miało być o ósmej. Niemożliwe, żeby wszyscy już zjedli…

Z braku zegarka sięgam po telefon, na którym jak byk wyświetla się siódemka. Czyli wstałam o szóstej?!? A Maria o piątej? No cóż, przecież zawsze podejrzewałam, że Maria żyje w zupełnie innej czasoprzestrzeni, a jej czasomierz na pewno.

Wróciłyśmy do pokoju na małą przedśniadaniową drzemkę, a potem wszystko poszło zgodnie z planem.


Sunia

Wystawowy show rozpoczął Zvod Plemennikov. Jest to prezentacja zgłoszonych reproduktorów, należących do Słowackiego Klubu Hovawarta. Wielka szkoda, że Rafał nie zgłosił Eddiego – bo obydwaj należą do słowackiego klubu. No trudno.

Przedstawionych było 5 samców, w tym cztery niesamowicie utytułowane, ale tylko jeden z nich posiadał potomstwo, z dwóch miotów. Słowacja to mały kraj, a wielu hodowców kryje za granicą. Z tego też powodu mogłam zobaczyć wystawianych w klasie szczeniąt (trieda dorastu) dwóch synów DIEGO Hinter den Gärten, reproduktora z niemieckiego RZV, po którym właśnie urodził się w Polsce miot. Byli to: FAKTIC i FANTASTIC Sideric Miks.


Beata, Jenik i Jana

Na wystawie sędziowała Jana Svobodová, rozhodca z Czech.

Klasa młodzieży (trieda mladych) to 6 psów, wszystkie po czeskich reproduktorach, z cała gamą ocen – od doskonałej, przez bardzo dobra i dobrą po dyskwalifikację z powodu wad uzębienia. Wygrywa z oceną doskonałą JONAS Adamuv Hradek.

Cała klasa pośrednia (trieda stredná) - 4 psy, w tym dwaj synowie naszego TORRESA z Hovgartu i klasa otwarta (trieda otvorená) - 6 psów, zeszły z ocenami bardzo dobrymi. Zaczynało się robić gorąco. Oczywiście w temacie emocji, bo pogoda była doskonała. Lekkie słońce, lekki wietrzyk. Tak bardzo chciałam, żeby Eddie dostał doskonałą, a to przestawało być oczywiste. Choć Eddie jest psem bardzo poprawnym i o wielkiej urodzie, sędzia była bardzo wymagająca.


Motywacja

W klasie użytkowej (trieda pracovná) BENTLEY Milas Moravia, syn pięknego Bellfasta v.d. Haselhöhe, wygrał w stawce dwóch psów, zdobywając w porównaniu dorosłych psów tytuł Vit’azi špecjálnej vystavy i wniosek Championa IHF.

Kolej na klasę championów (trieda vit’azov).


BOBini ARIEN Indianska maska

Fajnie jest wystawiać nie swoje psy. Cała opieka: fryzjer, spacer, toaleta, jedzenie - odpada, zostaje tylko to najprzyjemniejsze – pokazanie na ringu pięknie przygotowanego psa. I mnie właśnie to spotkało. Rafał wręczył mi Edka "zrobionego" idealnie, mnie zostawiając to, co na wystawie lubię najbardziej – prezentację. Ponieważ wypróbowałam sobie Eddiego wcześniej, wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Eddiego na ringu smaczki nie interesują. Jako prawdziwy psi dżentelmen unika także kontaktu wzrokowego (nie jestem jego przewodnikiem na co dzień, co umożliwiłoby mi wypracowanie takiego kontaktu).


Najlepsza grupa hodowlana
- Indianska maska. Po prawej
sędzia Jana Svobodova

Pozostawała smycz i kontakt słowny, na który Edek reagował bardzo fajnie. No i zaczęła się jazda. Dosłownie, bo czułam się, jakbym ujeżdżała ogiera. Edek, ze swoją niespożytą energią parł do przodu jak ruski czołg, a ja musiałam robić dwie przeciwstawne czynności jednocześnie: biec co sił w nogach (do przodu) i jednocześnie hamować Edka (do tyłu). Tak mnie to zmęczyło, że przy dwudziestym kółku ledwo unosiłam nogi. A sędzina patrzyła i patrzyła, patrzyła i patrzyła… Przy czterdziestym kółku odpadł jeden champion, potem drugi. Zostaliśmy tylko w dwa psy. W tym momencie byłam totalną dętką, ale Eddie wręcz przeciwnie. Oj, gdybym mogła śmignąć tak, jak przy pierwszym okrążeniu… No i jeszcze ten kontakt, na luźnej smyczy Eddie wyglądałby zjawiskowo. Dostaliśmy doskonałą i res. CAC-a, przegraliśmy z powodu, jak to pięknie ujęła sędzia, "mechaniki ruchu". Zwycięzca klasy championów – BATANCO Neskrotná vášeň, ładnie biegł "na kontakcie".


Dziecko i pies - Ema i Fantastic

Po przerwie obiadowej przyszła pora na suki.

W klasie baby (šteniat) najbardziej widać różnicę w rozwoju między wystawianymi psiakami. Najmniejsza sunia, śmieszny podrośnięty szczurek, była młodsza od najstarszej o dwa miesiące, czyli o połowę swojego życia. Ta najstarsza żyła na świecie dwa razy dłużej od tej najmłodszej. Wygrała ta średnia - DJAMILA Aldeon, a najmłodsza była druga w stawce 4 suczek.

Klasy młodzieży suk niestetynie widziałam. Maria twierdziła, że wszystkie były bardzo ładne, a sędzina, że doskonałe.

Klasa pośrednia to miód na moją koncepcje hodowlaną. Cztery doskonałe córki reproduktora, którego chciałabym użyć w mojej hodowli - BRENNUSA Nova Merigo, jedna po drugiej stają na lokatach. Wygrywa AIMIE Sagbariam. Piąta jest córka TORRESA z Hovgartu, zresztą też bardzo ładna.

Suki w klasie otwartej otrzymują oceny od doskonałej do bardzo dobrej. Najpiękniejsza jest córka CHESTERA Barte Prim – BRITTANY Nova Moravia, która schodzi z CACem. Res.CAC zdobywa córa KODY’ego Plavy vitr – AFRICA Neskrotná vášeň.


Dziecko, pies, piesek i sędzia

Dostaję od Marii SUNIĘ Las Księżniczek i rozpoczynamy maraton w klasie użytkowej. Jedną z naszych konkurentek jest piękna siostra moich Mojek, córka Bojana vom Vögele Hof – Interchampionka CAROL Gutta Fortunae. Przez chwilę walczy we mnie solidarność rodzinna z ojczyźnianą jednością, ale przekupne spojrzenie Suni rozwiązuje sprawę definitywnie. Bo Sunia to suka uroczo sprzedajna, a wpatrzona w kabanos sunie jak marzenie, na pięknym kontakcie. Biegamy i biegamy, w końcu użytki zobowiązują. Po setnym kółku odpada jedna konkurentka. Kiedy już prawie mdleję, wlokąc się jak zombi (Sunia dalej uśmiechnięta i zadowolona, ale też wywaliła jęzor), sędzina wskazuje nas. Otumaniona wysiłkiem nie bardzo wiem, dlaczego.

Przegrałyśmy? Gdzie tam, nie z Sunią! Mamy CAC-a!

Szybko muszę nabrać sił, a klasa championów suk, estna, seniorów (powyżej 6. roku życia) i weteranów (powyżej 8. roku życia) mija jak z bicza strzelił.


Młody wystawca - Beata z Jenikiem

Biegamy w porównaniu, w sześć suk z przewodnikami. Biegamy całą wieczność. Odpadają kolejne suki, a my dalej biegamy. W końcu mamy już tylko jedną konkurentkę. Gdzieś z offu słyszę doping i chyba tylko on powoduje, że jeszcze unoszę nogi. Ale pocieszam się, że przewodnik pięknej czarnej YENNIE Gasko Prim czuje się tak samo. Wygrywa Yennie. Jak to się mówi, o włos.


Najlepsza para psów Arien i Emirat

Ale najbardziej emocjonująca chwila ma dopiero nadejść. To wybór Zwycięzcy Wystawy. BOBinią zostaje 12 letnia podpalana suczka w fantastycznej kondycji – ARIEN Indiánska maska, z klasy weteranów. Znów mam w oczach łzy. I moją Jagę, która jest tylko o 7 miesięcy młodsza. Arien dostaje ogromne brawa, wiwatom nie ma końca. A potem długo opadają emocje. I nie tylko z powodu dwunastoletniej Arien. W konkurencji na najlepszą słowacką hodowlę wygrywa Indiánska maska, z której psy charakteryzuje m.in. bardzo poprawna mocna budowa, dobre proporcje i piękne podpalania.

Wzruszającą konkurencją było "Dziecko i Pies". Ośmioletnia Ema bardzo fajnie dogadywała się z ośmiomiesięcznym FANTASTIC’iem Sideric Miks. Może nic w tym dziwnego, w końcu mentalnie reprezentowali ten sam poziom wiekowy, jednak fizycznie zdecydowanie silniejszy był Fantastic i kiedy zobaczył rodziców swojej pani, zapomniał, że na drugim końcu smyczy ma Emę.


Widok z okna

Konkurencja "Młody wystawca" nie dostarczyła już tylu wrażeń. Dziewczyny były większe od psów i nie wyglądały, jakby prowadziły koniki.

Najpiękniejszą parą psów została jedyna wystawowa para - BOBini ARIEN Indiánska maska i użytek EMIRAT Král’ovská stráž.

I to właściwie koniec. Koniec pokazów. Ale jeszcze długo gadaliśmy z dawnymi i nowymi znajomymi, z Czech i Słowacji, o naszych hovawartach, ich hodowli i związanych z nią problemach, ale także sukcesach. Te chwile są bezcenne. Tak, jak bezcenne są nowe znajomości i nowe wiadomości.

Pora wracać. Żegnam Marię i Sunię, które wracają do Paryża i jadę z Edkiem, Rafałem i Alą na Kraków, przez Jaworze oczywiście.

autor: Aleksandra Pasko
Tu Pilnuje

Pełne wyniki ze Specjalistycznej Wystawy Hovawartów Podskalie/Słowacja, 28.08.2011 można zobaczyć na stronie Słowackiego Klubu Hovawarta.

 

Migawki

Jeśli Google nie ściemnia (a dlaczego miałoby ściemniać w tak ważnej sprawie?), to imię naszego najnowszego reproduktora oznacza w językach skandynawskich "odważny". Wprawdzie, skoro miot był na M, a skojarzenie miało być nordyckie, można było go nazwać "Muminek", ale niech będzie, Modig rzeczywiście brzmi poważniej (i odważniej!). Zapraszamy więc do bliższego poznania MODIGA Unalome.