Strona główna Aktualności hovawart jak wino! rocznik 2000

hovawart jak wino! rocznik 2000

LUCKY Las Księżniczek skończył dzisiaj 14 lat!!! A szczęściara Basia razem z nim. Niewielu przewodników hovawartów ma takie szczęście, choć w przypadku psów, a w każdym razie hovków, "nastolatek" i "staruszek" to mniej więcej synonimy. Puszcza oczko
Czy wielu psich czternastolatków takim entuzjazmem reaguje na widok piłki?

Lucky, szczęściarzu, jeszcze wielu pięknych, dobrych dni! I widzimy się tu za rok!
W dalszej części wpisu więcej zdjęć Weterana-Jubilata, a przede wszystkim urodzinowa opowiastka przewodniczki Lucky'ego, Basi Wawrzyniak, która zaczyna się tak:

"No i mamy 7 marca :). Lucky dożył, ku naszej radości, kolejnego jubileuszu. Dzień zaczął się standardowo, spacer, micha, spanie. Został obściskany po spacerze, wieczorem pościskamy bardziej, bo czasu będzie więcej. Tortu nie będzie, przysmaków też nie..... niestety, każda, nawet drobna zmiana menu kończy się rozwolnieniem. Dostanie suchą bułkę, to go zawsze cieszy, choć do tortu urodzinowego niezbyt podobne.

Lucky jest dziadkiem w pełni tego słowa, żyje wg schematów, nie akceptuje zmian, nawet trasy spaceru wybiera sam. I wie, że jak jest sobota czy niedziela, to może podreptać do lasu lub na lotnisko. Nie wiem, skąd wie, wstajemy przecież o tej samej godzinie...... Chodzi głównie na smyczy, bo głuchy i ślepawy, ale jak się go spuści to próbuje truchtać. Przednie łapy truchtają, tylne podskakują w innym rytmie, wygląda to trochę dziwnie, ale sprawia radość - ot, taka radość z wolności. Jak zapomni, że tył niedomaga i zrobi nagły skręt to bęc na bok - i nie, żeby próbował wstawać. Czeka, aż się go podniesie Pokazuję język. A wstać sam potrafi. Do miski to od drzwi nawet szybko biega. Po schodkach wchodzi tylko jak mu się dotknie grzbiet w miejscu, gdzie są szelki - bo w szelkach chodzi - inaczej dzieci go nie podniosą w razie potrzeby. Kiedyś trzeba było trochę podciągnąć, teraz już nie - jest lepiej.
Dzięki psom nasz dom się zmienił, przybyło dywanów (każdy inny, wygląda jak z wystawki), ubyło mycia podłóg  Śmiech. Miski powędrowały na podwyższenie, bo Lucky do poziomu ziemi nie sięgał. teraz sobie siada jak panisko i chrupie. A jak ma lepszy dzień, to próbuje chodzić po płytkach i po parkiecie, i nawet ostatnio parę razy mu się udało.
Nie znosi czesania, co widać po zdjęciach - kołtuny mu wycinam, bo jak zaczynam go czesać to mi w twarz szczeka i próbuje złapać rękę - a wyczucie ma słabsze niż kiedyś, więc czasem boli Zdziwienie.
Wojtek częściej ruchu zażywa, bo Luckiego częściej wyprowadzamy - inaczej mamy rano niespodziankę na dywanie. Wczoraj wyszedł późno, a niespodzianka i tak rano była Pokazuję język. Prezent, kurcze, urodzinowy dla Pańci Spoko.

I tak nam mija dzień za dniem.
Lucky - kiedyś dumny, władczy, zawsze z zawadiackim błyskiem w oku, gotowy do zabawy i zaczepiania. Dziś staruszek, kochany i dopieszczany. Najstarsze dziecko w domu Puszcza oczko, jakoś nie potrafimy sobie wyobrazić, że nas kiedyś opuści. I że niewiele nam czasu zostało. Już 2 razy zawróciliśmy go z mostu - raz 2 lata temu, gdy w Wielkanoc wysiadła mu wątroba i było bardzo, bardzo źle. Drugi raz w ostatnią wigilię, gdy tylne łapy odmówiły posłuszeństwa i myśleliśmy, że już nic nie da się zrobić. Dzięki Kasi (forumowej Kacleo) udało się postawić Luckiego z powrotem na 4 łapy.
A on to wszystko przyjmuje ze stoickim spokojem, z takim podejściem jakby mu się to po prostu należało. Czasem rękę poliże, buziaka da, ogonem machnie (to rzadko, bo ogon już trochę poza jego kontrolą). A my robimy to, czego Lucky chce. Wyszkolił nas skubaniec przez te lata, rozumiemy się bez słów. Jak chce być podrapany to albo go muszę przeskoczyć, albo podrapać, inaczej nie przepuści, będzie pod nogi wchodzić do skutku, albo wytrze fafle w moje spodnie jak tylko się od niego odwrócę.
Żyj nam kochany piesku jak najdłużej, nieważne, że od kilku lat nie jeździmy na wakacje, nie chodzimy na Sylwestra (bo zawsze ktoś musi zostać z psami, a już nie chcemy w to angażować rodziny), a nasz dom wygląda dziwnie (te dywany). Żyj, bo bez Ciebie dom nie będzie już taki sam". UśmiechUśmiechUśmiech

 

Migawki

Jeśli Google nie ściemnia (a dlaczego miałoby ściemniać w tak ważnej sprawie?), to imię naszego najnowszego reproduktora oznacza w językach skandynawskich "odważny". Wprawdzie, skoro miot był na M, a skojarzenie miało być nordyckie, można było go nazwać "Muminek", ale niech będzie, Modig rzeczywiście brzmi poważniej (i odważniej!). Zapraszamy więc do bliższego poznania MODIGA Unalome.